Synod poświęcony rodzinie trwa, ale już teraz widać wyraźnie, że jednym z jego kluczowych słów staje się „towarzyszenie”. To ważne, to piękne, to budzi nadzieję.
„Dzisiaj w samo południe oficjalnie rozpoczęliśmy projekt «Misja Warszawy»!” – zawiadomili na Facebooku w Środę Popielcową organizatorzy przedsięwzięcia.
Tydzień poprzedzający Święto Zmarłych to jeden z najbardziej pracowitych okresów w roku. Odwiedziny grobów naszych bliskich poprzedzają często intensywne prace porządkowe i renowacyjne.
Nazywa się je różnie: czasem duchowej odnowy, przemiany życia, umocnienia wiary. Rozmaite są także formy i sposoby ich przeżywania, ale jeden cel: nawrócenie człowieka. Mowa oczywiście o rekolekcjach.
Coraz częściej przekonujemy się, że telewizor lub komputer stają się dziś ważniejsze od Biblii, mają zdecydowanie większą siłę oddziaływania i kształtowania poglądów. Czy wobec tego nie jest tak, że idea postępu – coraz mocniej tworzona poza przestrzenią Boga i w opozycji do sił natury – nie wymaga korekty?
Świat pędzi wokoło, a tymczasem kolejne stacje mijają powoli. Na każdej zatrzymujemy się na chwilę. Momentami czas nawet trochę się dłuży. Jednak aby dotrzeć do celu, nie sposób pominąć żadnej z nich.
Próbuje nam się dziś wmówić, że tydzień ma siedem dni powszednich i że każdego dnia możemy równie dobrze pracować czy odwiedzać galerie handlowe.
Arka Noego to taki pierwowzór franciszkowego „chrześcijańskiego rabanu”. Mnóstwo pozytywnej energii, radość w czystej postaci i najbardziej na świecie ufna, bo dziecięca, wiara w Pana Boga.
Koło ratunkowe. Drabinka do nieba. Różaniec. Nie ulega wątpliwości, że to trudna modlitwa. Bardzo prosta i jednocześnie bardzo trudna.
Czas rekolekcji, zwłaszcza w Wielkim Poście, jest bardzo znanym aktem pokutnym w Kościele, jest czasem duchowych ćwiczeń.
„Serdecznie dobry człowiek” – tak zapisał się w pamięci ludzkiej. „Apostoł miłosierdzia” – mówił o nim bł. Jan Paweł II, „wydobywając” dla naszych czasów bł. Edmunda Bojanowskiego, człowieka, który pozwolił „pisać się” Chrystusowi.
W drodze do Ochrydy słyszeliśmy, że w mieście oraz w okolicach Jeziora Ochrydzkiego znajduje się 365 kościołów – jedna świątynia na każdy dzień roku.
Kiedy przed sześcioma laty umierał Jan Paweł II, mieliśmy wrażenie, że żegnamy się z wielkim papieżem. Wielu mówiło to całkiem otwarcie: Jan Paweł II Wielki. Jak starożytni Grzegorz czy Leon... Dziś możemy to już postrzegać inaczej. Zyskaliśmy bowiem nowy punkt odniesienia.
Mazurskie jeziora, nasze dobro narodowe, kandydat na finałowej liście do miana cudu świata, giną na naszych oczach. Ich piękno przyciąga tysiące żeglarzy, dla których nikt nie przygotował odpowiedniego zaplecza sanitarnego.
– On był wielki, a my chcemy iść jego drogą. Zobaczenie relikwii kogoś, kto jest dla nas wielkim wzorem, to jak dla fana Michaela Jacksona noszenie jego kurtki – mówią młodzi wielbiciele ks. Jana Bosko.