Współczesna młodzież to osoby urodzone „z myszką w ręku”. Po co sięgają tą przedłużoną ręką?
Okładka jednego z numerów amerykańskiego czasopisma wywołała w świecie mody niemałe zamieszane. Pojawiła się na niej sama Demi Moore, ale nie we własnym ciele.
Dwie historie, dwie kobiety. Pierwsza, Natalia, ma lat trzydzieści parę, a druga, Stanisława, blisko siedemdziesiąt. Różni je wiek, różni poziom życia, różni wykształcenie. Łączy niewiele: może tylko to, że żyją poza wielkimi miastami, w społecznościach, w których nie da się pozostać anonimowym. I jeszcze to, że ich dzieci umarły za wcześnie.
Mimo mroźnej pogody tysiące wiernych zapełniło ulice płockiej Starówki, by w miejscach związanych ze św. Faustyną uczcić 80. rocznicę jej pierwszych spotkań z Panem Jezusem i zapoczątkowanego wówczas głoszenia Orędzia Miłosierdzia Bożego.
Nie było znaczących demonstracji antypapieskich, braku zainteresowania czy niechęci. Kościół ma za to nowego błogosławionego, kilka przełomowych brytyjskich oświadczeń i dowód na to, że także współczesna laicka kultura Zachodu potrzebuje wiary.
Temat domniemanych objawień w Medjugorie już prawie trzydzieści lat wzbudza wiele dyskusji. Po niedawnej wizycie jednego z członków Kongregacji Nauki Wiary znowu zrobiło się o nim głośno.
To kobiety wrażliwe, a zarazem silne psychicznie i zdecydowane. Towarzyszą małżeństwom w najważniejszych chwilach życia. Ich praca wymaga pełnego profesjonalizmu. Obarczone odpowiedzialnością zmagają się często z niesprawiedliwymi opiniami.
Wyszedłem na środek grupy. Z wielkim trudem wyrzuciłem z siebie, że jestem alkoholikiem. A potem, kiedy miałem to już za sobą, piłem trzy dni na umór gdzieś pod parkową ławką.
W jaki sposób przedstawić wydarzenia związane ze śmiercią i zmartwychwstaniem Chrystusa, tak by przeciętny człowiek mógł je przyjąć i zrozumieć? Nasi przodkowie znaleźli na to sposób.
Życia we dwoje trzeba się nauczyć. Pomimo własnych niedoskonałości, pojawiających się przeszkód i trudności, warto od siebie wymagać. Szczęście w małżeństwie nie pojawia się bowiem samo, musimy na nie zapracować.
Jedną z nich wyspowiadałem. Bułgarkę. I rozgrzeszyłem. Wiedziałem, że nie ma klientów i wyjedzie. I wyjechała. Jak wracałem, gęba mi się śmiała: „Panie Jezu, co Ty za numery mi robisz?”– mówi ks. Marek Poryzała o jednej z uratowanych „tirówek”.
Hazard, jak każde uzależnienie, zabiera wszystko: rodzinę, przyjaciół, życie. Uzależniony wpada w matnię, kradnie, podporządkowuje życie jednemu celowi. Wszystko odbywa się w zaciszu kasyn i salonów gry. Rzadko wychodzi na powierzchnię.
Pod koniec sierpnia spotkałem człowieka, który w połowie lat 90. pracował w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Był wtedy jednym z odpowiedzialnych za wprowadzenie reformy szkolnictwa. – Wydawało nam się wówczas, że załatwimy sprawę w ciągu dwóch, trzech lat. Tymczasem reforma ciągle trwa i wątpię, czy kiedykolwiek się skończy – mówił.
Kolejne burze na szczytach władzy, afery i „afery” dość skutecznie odciągają uwagę opinii publicznej od rzeczy poważniejszych. A jedną z nich była rozpoczynająca się przed kilkoma tygodniami i zamarła nagle debata o polskiej armii, nasze
Większość młodych ludzi przeżywa zauroczenie w jakiejś osobie. Niektórzy poznają smak zakochania nieco później. Jednak niewiele dziewcząt i chłopców zdaje sobie sprawę z tego, że chodzi tu o coś znacznie ważniejszego niż tylko o