Pora na nowo odkryć św. Józefa. Dlaczego właśnie on? Patronem na nasze czasy nazwał wprost św. Józefa bł. Jan Paweł II w swojej adhortacji apostolskiej Redemptoris Custos z 1989 r., poświęconej temu świętemu i jego posłannictwu w życiu Chrystusa i Kościoła.
„Idziesz przekonać drugiego człowieka, żeby został katolikiem? Nie, nie, nie! Idziesz z nim się spotkać, jest twoim bratem! I to wystarczy. Idź mu pomóc, a resztę zrobi Jezus, zrobi to Duch Święty”.
Systematycznie spadająca liczba rodzących się dzieci w połączeniu z masową emigracją zarobkową młodzieży może już w perspektywie kilkunastu lat doprowadzić do utraty przez Polskę demograficznej suwerenności.
Za kilka dni Benedykt XVI przybędzie do kraju borykającego się z podwójnym kryzysem: coraz realniejszą groźbą gospodarczego krachu oraz widmem jeszcze groźniejszej recesji moralnej.
Dwóch mężczyzn ubranych w burki napadło kilka dni temu na jeden z francuskich banków. A nad Sekwaną ponownie rozgorzała debata na temat obecności islamu w przestrzeni publicznej.
− Musicie wrócić do domu lepsi! – wołał do młodych ludzi na Lednicy o. Jan Góra. 1 czerwca przybyło ich tu 80 tysięcy, żeby razem wybrać w swoim życiu Chrystusa.
Większość młodych ludzi przeżywa zauroczenie w jakiejś osobie. Niektórzy poznają smak zakochania nieco później. Jednak niewiele dziewcząt i chłopców zdaje sobie sprawę z tego, że chodzi tu o coś znacznie ważniejszego niż tylko o
Renoma targów denkmal, jako spotkania branżowego jest niezwykle silna nie tylko w Niemczech, ale i w innych krajach europejskich, w tym również w Polsce.
Od lat pod koniec stycznia temat wraca jak bumerang. Papież spotyka się z Rotą Rzymską, wygłasza przemówienie, po czym przez media przetacza się seria mniej lub bardziej alarmistycznych tekstów na temat zbyt łatwego i zbyt częstego stwierdzania przez sądy kościelne nieważnego zawarcia małżeństwa.
Duża wielopokoleniowa rodzina żyjąca zgodnie pod jednym dachem to rzadkie i dziwne zjawisko? Przecież takie „bycie razem” dziadków, rodziców i wnuków to niezwykle pozytywne doświadczenie.
Nietrudno dziś usłyszeć takie opinie. Trudno za to z nimi dyskutować: do dyskusji potrzeba bowiem wiedzy, której często nam brakuje.
W Polsce wciąż niechętnie wydaje się książki, które ujawniają nieprzyjemną prawdę o znanych ludziach i środowiskach. Ich autorzy często mają problemy.
Przed wiekiem XX zdecydowanie łatwiej było zostać świętym, będąc pobożnym mnichem lub cnotliwą zakonnicą. Ewentualnie dziewicą – męczennicą albo niewinnym dzieckiem. Małżonkowie? O ich świętości mówiono głównie wtedy, gdy na koniec życia wdowieli i zamykali się w klasztorach lub pozostając w świecie, składali śluby czystości.
Jakie myśli towarzyszą dziś Przeorowi Taizé, gdy tutejsza wspólnota staje wobec niezwykle znaczących w jej historii dat: 100. rocznicy urodzin brata Rogera, 75. rocznicy jego przyjazdu do Taizé i wreszcie 10 lat, które mijają od jego śmierci?
Ten tekst nie będzie ani spójny, ani uporządkowany, ani w ogóle zgodny z prawidłami warsztatu dziennikarskiego. Ale nie dbam o to. Chciałbym tylko, żeby oddawał moje dzisiejsze emocje.